Mgła
- podstawowe informacje
- Opinie i Nagrody
- multimedia
- pozostałe
I co z tego, że jest różnica? Nauczcie się wreszcie, że film to inne dzieło niż książka. To adaptacja, a reżyser i scenarzyści mają prawo zmieniać fakty i aranżować fabułę zupełnie inaczej, tak jak muzyk tworzy aranżacje w duchu swojej własnej wrażliwości. Właśnie to jest piękne w adaptacjach, że nie dostajemy 100% kopii, bo nie dość że byłoby to kompletnie niezaskakujące dla widzów, którzy czytali książkę, to i mniej twórcze ze strony samego autora filmu.
Warto też zauważyć, że to zależy od rangi adaptowanego dzieła. Trylogia Sienkiewicza powinna być wiernie odwzorowana, bo to dobro narodowe na przykładzie którego pokolenia "uczą się patriotyzmu". A jedno z setek opowiadań (nawet nie powieści) Stevena Kinga o długości kilkudziesięciu stron może być najwyżej dobrą inspiracją na film, a nie biblią w której winno się zachować każdy wers. Zwłaszcza, że samo opowiadanie Kinga jest przeciętne. Nie stroni on od nonsensów i dość naciąganych uproszczeń z których zrezygnował Darabont. Zainteresowanym mogę to opisać.
Tytułem końca
Jeśli sam Steven King uznał, że zakończenie Darabonta podobało mu się bardziej niż to, które sam napisał, oraz filmy takie jak: Skazani na Shawshank, Stań Przy Mnie i właśnie Mgła uznaje za najlepsze adaptacje jego książek, to chyba z tą pozycją nie jest tak źle jak niektórzy filmwebowicze chcieliby to widzieć. Odsyłam do IMDB i Rotten Tomatoes. Tam film został cieplej przyjęty niż u nas.
Popieram. Film należy oceniać oddzielnie i NIE WOLNO go porównywać do twórczości pisanej ponieważ ekranizacje ZAWSZE wypadają gorzej. Ten film został całkiem dobrze zrealizowany, mocna opowieść SF z dreszczykiem , prawie horror. Ode mnie ma pełne 7/10
Śmieszne podejście. Albo każda książka tak albo tak.
Wiesz co Ci powiem? Biblia od całości twórczości Kinga nie różni się wiele. Od fantasy vs horror, a oba to fantastyka.
Ludzi nie rażą zmiany w fabule (patrz np Lśnienie). Rażą ich zmiany na gorsze, a takie jest właśnie filmowe zakończenie. A akurat sam King na filmach się szczególnie nie zna co udowadniał wielokrotnie. Pisze świetnie, ale filmy to nie książki.
Śmiesznie to władasz klawiaturą, kolego. z pierwszych 5 zdań nie da się nic zrozumieć. Gatunek, a wartość dzieła, to różnica. Byle przeciętne opowiadanie Kinga, a biblia chrześcijańska mająca miliard zwolenników. Dlatego podejście i zachowanie wartości artystycznych może być różnorakie dla tak różnorakich dzieł.
Mi filmowe zakończenie podobało się zdecydowanie bardziej. W książce zostało bardzo otwarte i nie zrobiło na kompletnie żadnego wrażenia. W filmie też nie zapisałoby się nikomu w pamięć, to zupełnie inna estetyka i potrzebuje mocniejszego zakończenia, w końcu krótsze dzieło niż książka. Zakończenia literackie wleką się na kilkanaście do kilkudziesięciu stron powoli wychodząc z świata w który nas wprowadził autor. W filmie nie ma na to miejsca. King stworzył zwykłą furtkę na ciąg dalszy opowieści. Może chciał kiedyś rozwinąć to we większą książkę, nie wiem, ale w filmie to by nie przeszło.
W to, że niewiele zrozumiałeś z mojej wypowiedzi nie jest zaskoczeniem (choć nie wynika to z moich możliwości, a z twoich).
To, że biblia ma miliard "fanów" nic nie znaczy. Nie słyszałeś, że popularne nie oznacza dobre?:)
Rozumiem, że wolisz prostsze (i poniekąd grające na znacznie prymitywniejszych emocjach) zakończenie. Nic złego w tym nie ma, ale akurat to zakończenie kinga było fantastyczne. Pozostawia Cię w niewiedzy. Czy świat został zniszczony? Nic już nie ma, nikt nie przeżył?
Filmowe to typowo amerykański happy end z wojskiem pokonującym złe potwory.
Osobiście wątpię w to by King chciał zostawiać tutaj furtkę dla przyszłych historii. Takie zakończenia nie są niczym nietypowym tak w książkach jak i w filmach. Czasem wychodzą lepiej, czasem gorzej, ale i tak lepsze to niż to samo od nowa (szczególnie, że film niszczy cały morał opowiadania zmianą zakończenia).
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
