Marcia Gay Harden zagrała znakomicie. Dzięki jej roli... czułam satysfakcję. Za pierwszym razem, jak blondynka dała jej z liścia... za drugim jak stara babcia rzuciła w nią puszką i za trzecim, kiedy Ollie strzelił jej w czoło.
Moją nienawiść do postaci Carmody podsyca też fakt, że aktora jest strasznie podobna do mojej nawiedzonej ciotki, która jest wyznawczynią Jehowy i wszystkim dookoła narzuca swoją wiarę wmawiając im, że jeśli nie uwierzą, wszyscy będą zesłani na potępienie. Przy czym właśnie też jest hipokrytką, bije, terroryzuje rodzinę i ma ogromne problemy z emocjami.
Niestety Thomas Jane już trochę kulał i czasem widziałam pewne niedociągnięcia w grze aktorskiej, które dosyć nie pasowały do klimatu w danej chwili. Ale dziecko grało nawet dobrze! Udało mu się pokazać w miarę naturalne reakcje dziecka na daną sytuację. Laurie Holden była mdła.